Biełucha, zupa na kwaśnym mleku
Lata temu często jadłam zupę Biełuche gdy wracałam z Krakowa do domu. Serwowano ją w jednej karczmie na Zakopiance. Bardzo długo szukałam na nią przepisu bo oczywiście w karczmie nie chcieli go zdradzić. Były to czasy przed internetem więc nie było tak prosto dowiedzieć się o jakiś przepis. W końcu znalazłam go w jakimś dodatku do gazety, już nie pamiętam w którym. Według gazety był to przepis Jana Kościuszki. Zapisałam go wtedy dokładnie tak jak brzmiał w gazecie:
Składniki:
marchewka,
seler,
pietruszka
boczek wędzony
pęczek koperku
kwaśne mleko
śmietana
mąka
ziemniaki gotowane
Boku świńskiego dobrze zwędzonego do garnka włożyć i do połowy zsiadłym mlekiem zalać, a do tego wody czystej i zimnej dodając. Osobno wszelkiej jarzyny zsiekać i na gotujące mleko z wodą wrzucić. Gotować długo aż mięso zmięknie, a cały aromat wędzonki z siebie puści. Potem trzeba to wszystko przez durszlak przecedzić tak, aby cały zwarzony ser i jarzyny na nim zostały, mięso opłukać i w kostkę skrawać, do odcedzonej zupy dodając. Raz jeszcze na mały ogień wstawić, ziemniaków gotowanych dodać i śmietaną z mąką podbić, a na sam koniec świeżego kopru sypnąć.